piątek, 18 grudnia 2015

O rozmnażaniu wiewiórek

Wczorajszy dzień to była jakaś porażka, masakra i w ogóle jedna wielka tragedia...

Zaczęło się od tego, że moja "kochana" szefowa zrobiła mi pobudkę o 4.15 rano. Nie wiem czy kierowała nią głupota, złośliwość (na zasadzie ja nie śpię to ty też nie będziesz) czy zwykły brak kultury. W każdym razie obudziła mnie smsem o tak poj*banej porze tylko po to, żeby mnie poinformować, że mam do pracy przyjść na 12 w południe!! Wk*riwła mnie tym tak, że usnąć nie mogłam przez kolejną godzinę albo i dłużej. A jak już udało mi się zasnąć to o 6.30 obudziła mnie kolejnym, który był niejakim doprecyzowaniem tego pierwszego... Jak franca spać nie może to niech sobie zajęcie znajdzie a nie zatruwa innym życie!


Nie dane mi było odespać nocnych pobudek bo już przed 8 zaczęły się wielkie porządki przedświąteczne. Nie, na szczęście nie u mnie w domu, bo to mogłoby się skończyć morderstwem. Porządki prowadzone były na ulicy przez dwóch panów w wyjącymi dmuchawami do liści i jednym autkiem sprzątającym. Też se k*rwa dzień wybrali...

W robocie masakra jakaś. Ludzie walili drzwiami i oknami, bo dostawa towaru. I ch*j, że ja musiałam nie tylko tą dostawę ogarnąć to i jeszcze ten wygłodniały tłum obsłużyć. A musiałam to zrobić mimo bólu głowy, który mnie dobijał od samego rana. Wygłodniała sfora nie ma litości, trzeba ją obsłużyć nie tylko ekspresowo ale także z bananem przyklejonym na ryju. Bo przecież sprzedawczyni nie ma prawa czuć się źle, obsługa zawsze musi być miła, uprzejma i wyszczerzona.

Jakby tego było mało, gdy po ponad sześciu godzinach pracy udało mi się wyjść na krótką przerwę rozp*erdoliłam telefon. Jak to zrobiłam to szczerze mówiąc nie wiem. Wkładałam go do kieszeni w kurtce i nagle usłyszałam huk. Jak go pozbierałam to się okazało, że wyświetlacz pękł i nic się nie da na nim zrobić. K*urwasz trzeba było w łóżku zostać...

Chociaż wieczorem pojawił się przyjemny akcent. Paczka świąteczno - urodzinowa, którą szykowałam w wielkiej konspiracji dla pewnej fantastycznej osóbki wreszcie doszła i nastąpiło uroczyste otwarcie, z komentarzami na żywo. Niestety tylko na skypie, ale miło było usłyszeć radość w jej głosie. Paczka jej się podobała, co mi sprawiło straszną radochę. :)

A jak już żeśmy gadały na tym skypie to oczywiście trwało to dłużej niż czas potrzebny na otwarcie i omówienie paczki. Wedle pierwszej w nocy zeszłyśmy na temat mojego najnowszego pomysłu - chcę tłumaczyć książki. Tym sposobem miałabym wreszcie pracę, która dawałaby mi przyjemność i satysfakcję. I właśnie z tego mojego pomysłu wywiązał się między nami taki dialog:

Ja: Jedyne czego się obawiam to fakt, że wszystko robię na ostatnią chwilę. Pewnie by się okazało, że jutro tłumaczenie jest do oddania a ja dalej nic nie zrobiłam...

A: Nie no może jakbyś zaczęła czytać toby Cię wciągnęło i szłoby Ci szybko.

Ja: No w sumie zależy jaka książka...

A: No tak jak będzie o rozmnażaniu wiewiórek to może być ciężko...

Ja: Kur*a, dlaczego o rozmnażaniu wiewiórek?  Myślisz, że wiewiórki mają nudne życie seksualne?

A: Nie wiem. To mi pierwsze przyszło do głowy...

No i tak chichrałyśmy się z tego z dobre 10 minut. Tym sposobem bardzo zły dzień przerodził się w bardzo sympatyczny wieczór. Poszłam spać zrelaksowana i rozbawiona, bez telefonu, którym jakaś bezmózga wariatka mogłaby zrobić mi pobudkę w środku nocy...

17 komentarzy:

  1. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak kogoś może obudzić SMS czy nawet telefon. Mnie trzeba walić nad głową z armaty, żebym się obudziła!
    Do idiotów z dmuchawami mam stosunek agresywny bez względu na porę doby, ponieważ nienawidzę zbędnego hałasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to rożnie bywa - albo spię jak zabita albo budzi mnie dosłownie wszystko. A co do idiotów z dmuchawami to przeszkadzają mi tylko rano bo w ciągu dnia zagłuszam ich głośną muzyką :)

      Usuń
    2. Ja też mam lodowo, czasem nie słyszę jak ktoś dzwoni uparcie domofonem, a czasem ciamkanie kota potrafi mnie obudzić...dmuchawy, dmuchawami...jeszcze trochę i wiosna i...KOSIARKI!

      Usuń
    3. Losowo*! Jest mi tak zimno w nogi, że aż zdurniałam do reszty:D

      Usuń
  2. Czasem pobudki nie są mile widziane a szczególnie takie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z regóły i dla zasady nie znoszę pobudek, nie ważne o której i z jakiego powodu...

      Usuń
  3. Kto wie, może wiewiórki prowadzą bardzo ciekawe życie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. szefowa rzeczywiście z dziwacznym wyczuciem...a właściwie bez jego braku, a pomysł na tłumaczenie - świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to jej tłumaczenie podobało - znaczy jak nie będę mogła spać to mogę ją z czystym sumieniem obudzić :D

      Usuń
  5. Oj są czasami dni, że lepiej by było zakopać się pod kołdrę i stamtąd nie wychodzić. Dobrze, że mimo wszystko w tym dniu znalazłaś pozytywne akcenty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się staram znaleźć jakiś pozytywny aspekt nawet w najgorszym dniu. Dobrze, że mam wokół siebie takie cudowne osóbki które potrafią mi w tym pomóc :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A że była usterka w dostawie internetu - Szczęśliwego nowego roku!

      Usuń
  7. No to przynajmniej dzien sie dobrze skonczył :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ten dzień to była tylko zapowiedź kolejnych katastrof... Na szczeście nawet największy pech musi się kiedyś skończyć i z tą optymistyczną myślą wkraczam w nowy rok :)

      Usuń
  8. Faktycznie dobrze jest czasem telefon w nocy umieścić w innym pokoju, w dodatku z wyłączonym dźwiękiem! :)

    OdpowiedzUsuń